Rudy smok w kratkę 2006-08-31 10:57:16

Po dzisiejszej rozmowie na GG przypomniało mi się jak to kiedyś Kaja była ruda, pulchna jak pączek w maśle i chodziła ze smokiem w buzi.



Uświadomiłam sobie, że Natalia chyba nawet nie ma zdjęcia ze smokiem. Używała go bardzo rzadko i to chyba raczej wtedy kiedy my tego potrzebowaliśmy a nie ona.
Tydzień temu wyrzuciłam ostatni smoczek do kosza. Tak dla świętego spokoju i żeby nas nie kusiło. Natka nawet nie odnotowała tego faktu. Jest już od dawna rasowym bezsmokowcem.

Złoty pierścień na rozłąkę 2006-08-28 14:07:03

W weekend nocowało u nas w domu w sumie 11 osób. To jak na razie rekord, ale łatwo będzie go pobić.

Oboje z Siemionem zauważyliśmy, że dopiero jak jest tak dużo ludzi to ten dom zaczyna żyć. Dwoje dzieci i rodzice to stanowczo za mało.

Była pełna chata, ale teraz już jest pusta - Kaja pojechała z dziadkami do Suwałk. Przedszkole jeszcze ten ostatni tydzień jest w remoncie ale 4 września, jak nam Giertych podyktował, rozpoczynamy nowy rok (przed)szkolny.

Po drodze Kaja opowiadała dziadkowi, babci i cioci historie a jak ci zaczynali się bardzo śmiać - strofowała towarzystwo - "Przestańcie się już śmiać, bo dostaniecie czkawki!".
Przed wyjazdem pakowałyśmy Kai walizkę a potem walnęłyśmy się razem na nasz duży materac. Kaja przebierała spinki i gumeczki, chowała je starannie do przepięknej torebeczki-truskaweczki, po czym zdjęła jeden z dwóch pierścionków z ręki i zaczęła do mnie mówić tonem uduchowionej wróżki z bajki albo ew. księdza z ambony (tylko z kim ona była w kościele?):
"Przyjmij ten złoty pierścień. Jak będzie Ci kiedyś smutno, że mnie nie widzisz tyle dni, zamknij pierścień w dłoniach i pomyśl życzenie. Potem wyjmij go z dłoni i przypatrz się dobrze, a zobaczysz co robi Kaja i od razu będzie Ci weselej."

Wczułam się w sytuację i nie ryknęłam śmiechem, choć niewiele brakowało na początku. Pod koniec deklamacji byłam nawet wzruszona, a teraz jakby się kto pytał mam ów 'złoty pierścień' w prawej kieszeni dżinsów.

Zamek 2006-08-25 10:48:46

Kto wie, kto wie?
Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie to w pokoju dziewczyn stanie taka szafa



Pokój jest pomalowany na jasny fioletowy kolor. Akcenty malinowe powinny dobrze mu zrobić.
Na środku szafy, na dole są lochy - czyli schowek zasłaniany zasłonką z cieniutkimi okienkami do wyglądania jednym okiem.

Z tymi literami to już 'leciutko' przegięłam, ale jak mi odbije to je pewnie zamówię i nakleję :)

Do tego będzie jeszcze jedna półka w komplecie. Dzisiaj będę rozmawiała ze stolarzem i zobaczymy jak bardzo zwali mnie z nóg cena tego pomysłu.

Początkujący ratownik WOPR 2006-08-24 15:40:14

Wanna w mieszkaniu miała rozmiar w sam raz dla Kai. Jak się położyła plackiem (a może raczej 'śledziem') na dnie to sięgała głową i stopami do jej krótszych ścianek.

Wanna w nowym domu jest, co tu dużo mówić, duża.
Natka podczas kąpieli robi kółka wokół Kai i czasem traci przyczepność. Ląduje wtedy z impetem na pupę/brzuch/łapki/głowę ale raczej nigdy nie nażeka tylko się cieszy, że tak super chlupnęło.

Któregoś dnia stoję przy wannie i widząc Siemiona poprosiłam, żeby chwilę popilnował a ja zrobię dziewczynom kolację. Mijaliśmy się w drzwiach i w tym momencie Natul wylądował na plecy i głową prawie zanurkował pod wodę. PRAWIE bo obok była Kaja, która wykazała się nie lada refleksem i podtrzymała Natce głowę. Nie miała siły jej podnieść, ale nie pozwoliła jej się też zanurzyć.

Nie wiem dlaczego nie zrobiłam jej jakiegoś medalu/odznaczenia. Pewnie z lenistwa. Kaja mimo to z dumą opowiadała wszystkim jak uratowała siostrę. My też jesteśmy z niej bardzo dumni :)

Zastanawiam się tylko czy ratownik WOPR może płakać z powodu kropli wody w oku??

Chciałam być oryginalna 2006-08-24 15:01:33

Zaprojektowałam szafę do pokoju dziecięcego - 3m szerokości, 2m wysokości. W tym szuflady, półki na książki i zabawki, miejsce na wiszące rzeczy a nawet miejsce do zabawy (wiadomo - dzieci jak koty - lubią się chować).

Całość w klimacie zamku średniowiecznego i ogólnie nawet byłam z siebie dumna, że coś takiego wymyśliłam.

Wchodzę Ci ja na stronę IKEA a tam co? Seria 'zamkowa' w sprzedaży.

Nie będę oryginalna.

Czuła sadystka 2006-08-23 16:30:52

Pewna ropucha wątpliwej urody była w złym miejscu w czasie koszenia trawy i skończyło się to dla niej ciężkim kalectwem. Mianowicie doszło do amputacji kończyny prawej tylnej na wysokości kolana.

Kaja na widok żaby rozczuliła się niemiłosiernie. Biadoliła piskliwym głosikiem jaka to biedna żabunia, skakać nie może, trzeba ją nakarmić i w ogóle.

Przyznam, że takie zachowanie pasuje mi całkiem do niespełna 4-ro letniej panny. Gorzej z tym co nastąpiło jeszcze tego samego dnia podczas wnikliwej eksploracji ogrodu w towarzystwie nowej niani. Moje dziecko każdego napotkanego grzybka rozgniatało na miazgę swoimi różowymi kaloszkami - to jeszcze O.K. Problem w tym, że żabę też rozgniotło. Nie inwalidkę tylko taką całkiem skaczącą. Potem opowiadała jak z tej żaby flaki wyleciały...

Ble. Okropność.
To na pewno po tatusiu.

Nota bene żabunia-inwalidka dokonała żywota dnia następnego. Z wycieńczenia organizmu prawdopodobnie.

Nie jestem u siebie 2006-08-16 12:37:52

Dziwne te wakacje były.
Niby długie a ja mam wrażenie, że wcale nie byliśmy na urlopie.
Siemion zdołał tylko jeden tydzień ciągiem siedzieć nad morzem i to akurat kiedy pogoda się zepsuła.
Mimo to właśnie te siedem ostatnich dni wakacji okazało się najfajniesze. Nie było już mojej mamy, jeździliśmy do Sopotu na Molo, do Gdyni do Akwarium, do Gdańska na Jarmark św. Dominika, łaziliśmy po lesie i po plaży (las chyba bardziej mi się podobał) a nawet zaliczyliśmy jedną dyskotekę gdzie oczywiście Malina musiała uskutecznić Karaoke i wywijała na parkiecie aż nazajutrz zakwasy miała.

Dziewczyny spędziły w towarzystwie jodu, piachu i lasu równe 4 tygodnie.

Starsza zrobiła się pannicą. Poważnie rozmawia, dyskutuje i poważnie się kłóci.



Młodsza urosła, zaczęła chodzić ale na szczęście nadal jest takim słodziakiem jakim była. Chociaż... skoro urosła to jest nawet większym.



Wróciliśmy przed długim weekendem z nastawieniem na ciężką pracę w domu.
Piszę "w domu" a najczęściej mówię "na budowie". Nawet Kaja mnie pytała "Mamo? My mieszkamy na budowie?"
Czekała na mnie góra prania, prasowania, masa sprzątania, układania, rozpakowywania i niestety wszystkie te góry mnie zasypały i nie dałam rady się wygrzebać.

Na szczęście dziewczyny całkiem fajnie zaaklimatyzowały się w nowym miejscu. Stęsknionie za swoimi zabawkami nie chciały wyjść z pokoju przez 3 godziny. Mają znane sobie meble, łóżka, więc nie czują się obco.

Tylko ja ciągle przestawiam rzeczy w kuchni z szuflad do szafek i z szafek do szuflad. Zanoszę coś na strych i za chwilę z tym wracam bo jednak się przyda.

Mój brak zorganizowania aż w oczy kole przy przedsięwzięciu tego rozmiaru. Liczę na to że po montażu szaf wnękowych nieco łatwiej będzie mi się w tym wszystkim odnaleźć i poczuć, że to M√ìJ dom a nie budowa.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malinka
mail: malynia100@wp.pl

miasto: Warszawa

W Malinowym Domu czyli leniwie-letnie, kolorowo-jesienne, iskrząco-zimowe i odświeżająco-wiosenne zapiski niecodzienne.
dzieciaki:
»Kaja
ur. 2002-12-24

» Natalia
ur. 2005-07-23

»Jagoda
ur. 2010-09-08

mój foto.dzieciak
Akcja kupa
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-21


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: