Metodyczne wychowanie.. 2008-03-26 23:10:27

Muszę nie dać się zwariować. Dwójka dzieci w domu, to jednak czasami nie na moje siły. Zwłaszcza jak starszy ma odrabiać lekcje (a woli oglądać film przyrodniczy), a młodsza* drze się, bo chce np. spać, zrobiła kupę, chce jeść, dostać się do książek Michała, uderzyła się, chce na ręce (*odpowiednie wybrać).
A mąż wieczorem w pracy....

Zaczęłam więc podchodzić do problemu bardziej metodycznie. Michał MUSI SAM odrabiać lekcje. W tej chwili wygląda to tak, że ja odchodzę od niego, a on zaczyna robić już coś zupełnie innego. I tak odrabianie lekcji potrafi trwać kilka niezłych godzin... Robi się paranoja. M. ma też spore problemy z czytaniem i pisaniem - szykuje się chyba dyskleksja....

No to wracając do metodycznego przygotowania. Studiuję "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" A.Faber, E.Mazlish. Czytam w tempie 1,5 godziny tygodniowo - bo więcej nie mam czasu.

Pierwsza próba połączenia teorii z praktyką dała mierne rezultaty:
Ja: Słoiki z ziemią i wodą stoją w łazience (znalazł rano stonogę i chciał ją hodować w słoiku)
M: Nie widziałem
Ja: ??? a mimo to stoją
M: To niech stoją

(myślałam, że mnie rozniesie :evil:)
Miałam sie nie denerwować i jasno objaśnić zaistniałą stytuację (opisanie problemu) - a dziecko miało samo wyciągnąć wnioski (czyli posprzątać słoiki).

No i wysunęło wnioski (tylko zupełnie inne niż oczekiwałam), a matka czepia się Bóg wie czego....
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: EwG
Okruchy naszego życia
linki:
    archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-17


    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: