Kurowanie i 4 talerze zupy ;-) 2004-09-25 23:13:53

Powoli dochodzimy do siebie po szpitalu. Michaś wciąż osłabiony i częściej niż wczesniej bez humoru. Trochę walczymy przy podawaniu leków (wcisnąć w czterolatka 6 tabletek + 4 razy po pół dużej tabletki, wszystkie bez powlekania, rozpuszczające się w buzi i gorzkie + jeszcze krople + jedna powlekana - to jest sztuka!)Ale jest coraz lepiej, najważniejsze, że odzyskujemy apetyt, dziś Michał sam po prosił o dokładkę (3 razy) rosołu z makaronem (wcześniej chyba nigdy mu się to nie zdarzyło) i w końcu na obiad zjadł: 4 talerze zupy, (ku mojemu ogromnemu zdziwieniu), drugie danie, 2 grzanki, wafel z drzemem, wyjadł wszystkie ciasteczka (tylko co wczoraj upieczone), wypił Kubusia i mówił, żebym jeszcze mu coś smacznego dała ;-)

Jedząc powtarza, ale dobry ten rosołek, ale dobry makaronik, kartofelki tez lubię i kotlecika też. Aż mi serce rosło.
Zdaje się, że jak dalej tak będzie to z mojego Michałka będzie pulpecik.

Aha i wyszliśmy dziś pierwszy raz na podwórko!!!

Nowe doświadczenie :-((( 2004-09-19 21:18:13

Mój synek zdobył nowe doświadczenie, choć wolałabym takich mu oszczędzić.
Zwie się SZPITAL.
Choroba, która wykryli u Michała jest podstępna, może atakować przy byle infekcji. Każdy rzut wymaga leczenia szpitalnego i silnych leków. Teraz będziemy je przyjmować około 5 miesięcy.
Jednym z haseł, które słyszałam, gdy pytałam o rokowania, było Dializa.
O tej pory mam je w głowie. Wyobraźnia podsuwa mi obrazy wycieńczonego chorobą synka i mnie bezradnie szukającej i nie znajdującej pomocy.
Miałam koleżankę, która chorowała na choroby nerek, była dializowana, potem miała przeszczep i po roku zmarła.
Jak tu nie myśleć...

Boże, oszczędź mego synka.

Rozmowy o przemijaniu 2004-09-09 23:02:51

Osoby: MICHAŁ (M) lat 4,5
Mama Ja) lat trochę więcej, mama Michała

W wannie
M: Ty mnie nie opuścisz mamo?
Ja: Nie, mama nigdy Cię nie opuści, zawsze będzie z Tobą, syneczku
M: A ja od Ciebie odjadę!
Ja: ??? Jak to odjedziesz?
M: Odjadę samochodem.
Ja: Kiedy?
M: Jak Wy będziecie starzy.
Ja: A dokąd odjedziesz?
M: do dziewczyn
Ja: (???)

W samochodzie
Po przedszkolu jedziemy obok szkoły, do której kiedyś Michał prawdopodobnie będzie chodził. Pokazuję mu ją.
M: Możemy dziś już iść do szkoły?
Ja: Nie, jesteś jeszcze za mały, żeby chodzić do szkoły.
M: Jak będę umiał naciskać pedały, to pójdę do szkoły!
Ja: Kiedy będziesz umiał?
M: Jak Ty będziesz stara, a ja będę wtedy młody, to wtedy będę umiał naciskać pedały w samochodzie (pewnie dostawać do pedałów- przyp.J)

W domu
M: Mamo, ja kiedyś będą tatą czy mamą?
Ja: Ty możesz być tylko tatą, bo mamą może być tylko dziewczynka.
M: A ja będę kiedyś i tatą i mamą!!!



Ech, kiedy to wszystko będzie...

I już po wakacjach 2004-09-03 20:55:20

1.09.2004
Rano jak szczygiełek zbudził się mój synek. Z zapałem zjadł małe co nieco i przebrał się w przygotowane wcześniej ubranko. Kilka razy powtarzał, że on nie idzie już do maluchów tylko do straszaków. W przedszkolu grzecznie się ze mną pożegnał upewniwszy się, że po niego przyjdę po podwieczorku.
Tymczasem mąż chciał zrobić mu niespodziankę i przyszedł po niego tuż po 14. Okazało się, że mój mały Misio smacznie sobie w kąciku śpi ze swoim kotkiem (panie przesunęły leżaczek na bok), a dzieci sobie hasały, było całkiem głośno.
Ja przyjechałam tuż przed 15, a moje słoneczko właśnie przecierało oczki!!!

2.09.2004
Ciężko było rano się obudzić. Michał wstał o 7.30 i późno zajechaliśmy do przedszkola. Na leżakowaniu nie usnął wcale, choć grzecznie leżał nie przeszkadzając nikomu.
Aha, dostał dziś pierwszą karę w przedszkolu. Na placu zabaw wyszedł za ogrodzenie. Mnie tłumaczył, że z kolegą przerzucali piłkę przez płot (tak jak w siatkówce).
Szczerze mówiąc ten płot jest niski z szerokim murem, tylko przełożyć nogę i już się jest po drugiej stronie.
Pani kazała mu siedzieć razem ze sobą na ławeczce i nie pozwoliła bawić się. Miejmy nadzieję, że zapamięta.

3.09.2004 Kryzys?
Dziś z Michała był mały oporniaczek. Nie chciał iść do przedszkola. Chciał jechać do babci, akurat mąż wybierał się do babci na wykopki.
Michał nie chciał wysiąść z samochodu, potem mi uciekł i schował się. W szatni nie chciał się przebrać, założyć kapci, poszedł w samych skarpetkach ciągnąc za sobą bluzę. Do sali go wepchnęłam. Pani się nim zajęła, a mi kazał iść. Jest mi smutno na duszy.
Michał zawsze lubił chodzić do przedszkola, chyba chodzi o ta wczorajszą karę….
Po południu było już wszystko w porządku. Na wstępie powiedział mi, że nie przechodził przez ogrodzenie!
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: EwG
Okruchy naszego życia
linki:
    archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-17


    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: