Musze nadrobic troche zaleglosci w pisaniu, ale przez nekajace nas od ponad miesiaca choroby jakos nie chce mi sie nic pisac.
Bo ile mozna pisac o chorobach?
Ciagle jestem 2w1, do terminu jeszcze caly miesiac, ale bardzo chcialabym urodzic troszke wczesniej.
Ela urodzila sie 11 dni po terminie, oby Emilka nie kazala nam tak dlugo na siebie czekac!!
Dzisiaj nieoczekiwanie Tomek z Ela pojechali do Warszawy. Od srody jest tam moja mama, ktora pomaga mojej siostrze spakowac cala wyprawke dla malenstwa - rzeczy jeszcze po Eli i po moim siostrzencu Karolku. Mial do mamy dojechac moj tato, ale od dluzszego czasu choruje a nie mozemy w nieskonczonosc odkladac przygotowan na nadejscie nastepnego dzidziusia.
Jeszcze wczoraj byl plan, ze pojedzie moj tato a dzis w okolicach 14 zapadla decyzja, ze jednak boi sie jechac, bo nie czuje sie dobrze. No wiec moje dwa lobuzy szybko sie spakowaly i juz sa w drodze. Troche pusto sie zrobilo, planuje wykorzystac ten czas na lenistwo.
Nie powiedzialam siostrze, ze Ela tez jedzie. Wlasnie przed chwila zadzwonila do mnie, zebym moze Ele tez wyslala, ale powiedzialam, ze juz za pozno, bo Tomek juz wyjechal a nie bede go zawracac z drogi.
Dostalam ochrzan, ze nie mysle, bo powinnam sama wpasc na pomysl, zeby Ele spakowac na ta wycieczke. Nie puscilam pary z ust, ze Ela tez jedzie. Taka mala niespodzianka, moze nie spadna z wrazenia, ale na pewno sie uciesza, ze Ela jednak przyjechala ;) a najwieksza radoche ma Ela, bardzo jej sie podoba ta konspiracja :)
A to moje troche krzywe zdjecie z 32 tygodnia, czyli z konca lutego.
Nie mam na razie nowszych zdjec, ale uwierzcie, brzucho mam ogromne :)