Jeszcze troche pomarudze 2004-12-17 09:03:40

Wczoraj bylysmy u lekarza, jest lepiej (i to mnie bardzo cieszy), ale zabronil Ele puszczac do przedszkola przynajmniej do konca roku :[
Latwo powiedziec... ja juz siedzialam z nia dwa tygodnie, na wiecej nie moge sobie pozwolic. Dobrze, ze Tomek moze, teraz on przejal paleczke. W grudniu Ela nie byla w przedszkolu ani raz :/ bardzo teskni za kolezankami i paniami. Wiem, ze gdybym sie uparla to puscilabym ja do tego przedszkola, wiekszosc dzieci chodzi chociaz pokasluje, ale ja chce wyleczyc ja calkowicie i moze troche uodpornic. Lekarz przepisal nam lek uodparniajacy. Stosuje sie go przez 6 m-cy z przerwami, oby pomogl.

Z Ela jest juz na tyle dobrze, ze lekarz pozwolil na male szalenstwa na dworze, kiedy jest ladna pogoda :-) - ta niestety nie sprzyja, chociaz swieci slonce to jednak paskudnie wieje.
Siedzi wiec biedactwo w domu i momentami sama nie wie, co ze soba zrobic. No bo jak dlugo mozna tak siedziec w czterech scianach?? Ja po tych kilku dniach z nia marzylam o pojsciu do pracy i mialam jej troche dosc (Eli)... co sie na mnie zemscilo i w pierwszy dzien po przerwie mialam niezle przygody. Szczerze moge powiedziec, ze byl to jeden z tych gorszych dni, o ktorych chcesz szybko zapomniec:

Rano zlapala mnie policja... z wielka pompa, jechali za mna z 1,5 km zanim mnie zatrzymali (kogutem i sygnalem), 50 metrow od wjazdu do mojej firmy (zeby wszyscy dobrze mnie widzieli), przyczepili sie do tablicy rejestracyjnej, ktora mi odpadla kilka dni wczesniej i wlozylam ja za szybe. Postraszyli, ze jak mnie jeszcze raz zobacza bez tablicy to mi zabiora dowod (niedoczekanie). Swietnie, Tomek jezdzil tak caly tydzien, kiedy ja siedzialam murem w domu, ja ledwo wyjechalam, od razu mnie capneli. Pol godziny po przyjsciu do biura zadzwonila z pretensjami kolezanka z sasiedniego biura, ze nie zabralam jej po drodze, 15 minut czekala na wietrze... no nie widzialam jej, bylam pewna, ze ktos inny ja zabral po drodze, bo nie tylko ja tamtedy jezdze, odlozyla sluchawke... Jak jej pozniej opowiedzialam o policji stwierdzila, ze to kara za to, ze jej nie zabralam :/
Odstawilam samochod, zeby wymienili mi tlumik i ta nieszczesna tablice, wymienili, super, odstawilam samochod, wsiadam godzine pozniej w celu zalatwienia spraw na miescie... nie odpala, zostawilam wlaczone swiatla, padl akumulator! Podladowali mi, pojechalam, jakims cudem udalo mi sie wszystko zalatwic bez przygod. Wrocilam, glodna, zla i zmarznieta. Nie wspomne juz o pomniejszych klodach pod nogi: braku rekawiczek, przymusowej rozmowie na tym zimnym wietrze przez telefon (naprawialismy cos na odleglosc), obcierajacych mnie butach, firmie ktora przyslala mi paczke za pobraniem i doliczyla sobie koszty transportu a miala wyslac ja na koszt wlasny i paru innych wnerwiajacych szczegolach...

(przepraszam tych, ktorzy juz to czytali, ze wklejam slowo w slowo, ale zwyczajnie nie chce mi sie jeszcze raz tego opisywac ;) ).

Po powrocie do domu mialam ochote zrobic cos w spokoju: posiedziec z ksiazka pod kocem, popstrykac zdjecia, pogapic sie w TV lub zwyczajnie pojsc spac... niestety, Ela tak sie stesknila, ze nie odchodzila ode mnie na krok, paplala przy tym jak najeta az rozbolala mnie glowa ;) Wieczorem po cichutku napuscilam sobie pelna wanne wody, ale Ela zawsze zwietrzy co sie swieci, uwielbia sie kapac, nie moglam jej wiec wygonic. Poszlam na kompromis kapiemy sie razem, ale ja czytam a ona sie bawi... po 2 minutach uslyszalam: - co tu tak cicho, po nastepnej minucie mialam mokra gazete a chwile pozniej wiaderko wody na glowie. Dzien nie skonczyl sie tak jak chcialam...

Dzisiaj mam lepszy humor i oby tak zostalo!

Pozdrawiamy

Krutka i Ela Mikolajka

Mamy juz dosc!! 2004-12-10 10:25:04

Siedzenia w domu oczywiscie! Dostalam opieke jeszcze do srody. Po antybiotyku nie ma wiekszej poprawy. Ela ciagle brzydko kaszle. Lekarz zmienil troche leczenie, kazal ostawic antybiotyk, zalecil stosowac inhalacje, zmienil syropy. Jesli nie bedzie poprawy, dostaniemy skierowanie na wymaz z noska i gardla, zeby wiedziec, co to za cholerstwo i jak czym to leczyc.

Ela przechodzi sama siebie, obie juz jestesmy zmeczone tym siedzeniem w domu. Ela zrobila sie pyskata i niegrzeczna. A ja prawie bez przerwy mam wyrzuty sumienia, bo juz nie wiem, jak z nia postepowac, jak tlumaczyc...
Taka sytuacja:
Pieczemy pierniczki, Ela troche pomaga, troche przeszkadza, po jakims czasie zauwazylam, ze choinki maja poobgryzane czubki. Zdenerwowalam sie, pytam dlaczego to zrobilas?
Ela: bylam taaaka glodna
ja: to nie moglas sobie calego pierniczka zjesc? tylko musialas zepsuc kilka?
Ela: (takim piskliwym glosem, obrazona) ha
w tym momencie zaczelam jej tlumaczyc, dlaczego zrobila zle, na kazde moje zdanie odpowiedz brzmiala: ha w koncu mowie: Ela, jeszcze raz uslysze od Ciebie to ha to chyba dostaniesz klapsa!
Ela: hi

Ela caly dzien wczoraj byla niegrzeczna wiec postanowilam zastosowac kare, nie pozwolilam Eli zagrac na komputerze w ulubiona gre. Reakcja byla straszna. Ryk, ryk, ryk... i uslyszalam od niej:
Ela: wlacz mi gre (glosnym krzykiem)
ja: moze jeszcze dodasz natychmiast??
Ela: natychmiast (glosnym krzykiem oczywiscie)

Scenka trzecia:
Ela nie chciala isc do lekarza, poszla do lazienki i nie chciala wyjsc, w koncu po 15 minutach tlumaczenia nie wytrzymalam i wyciagnelam ja na sile. Swiadkiem wszystkiego byla moja ciocia, ktora po wszystkim powiedziala do Eli:
-ale jestes niegrzeczna, ciesz sie, ze masz taka mamusie, bo za takie zachowanie powinnas dostac w dupke
Ela: (pod nosem idac w przeciwna strone) ale wymyslila, chyba bede sie cala noc smiala...

Scenka czwarta:
Po calym dniu z niegrzeczna Ela jestem na nia nieco zla, Ela chce bajeczke na dobranoc a ja jej mowie, ze byla niegrzeczna caly dzien wiec jestem na nia troche zla i nie mam ochoty czytac jej bajeczek. Ela w placz... bajeczke, bajeczke, bajeczke... albo pojde spac do babci!!

Rece mi juz opadaja. Ciekawa jestem, jak dlugo potrwa ta proba sil i Ela bedzie ponawiala proby manipulacji nami i wyegzekwowania tego, co jej sie podoba? Ja chce do pracy!!

Mikolaje i nie tylko... 2004-12-05 21:01:44

Tak liczba mnoga ;-)
Mikolaje zaczely przychodzic w czwartek. Zabralam chora jeszcze Ele na godzinke do przedszkola. Ogladnelysmy przedstawienie, Ela odebrala prezent. Bylam troche rozczarowana mikolajkami w przedszkolu, Mikolaj spoznil sie godzine i byl malo przekonujacy :/ Ela od razu stwierdzila, ze to nie Mikolaj tylko jakis pan. W ogole nie widzialam u Eli emocji, czekala na prezent, ale nie byla podekscytowana i niecierpliwa, raczej spokojna i znudzona ;-) zupelnie czego innego sie spodziewalam.
Drugi Mikolaj przyszedl dzis i rowniez bez wiekszych emocji zostal przyjety. Prezenty sie spodobaly, cale przedpoludnie byly na topie i juz leza na polce. Wiem, ze jutro przyjdzie nastepny 'Mikolaj'. A ja dochodze do wniosku, ze Ela ma za duzo wszystkiego i dlatego nastepne prezenty nie robia na niej wrazenia, a moze jest jeszcze za mala i jak bedzie starsza Mikolaj bedzie budzil wieksze emocje?

A co poza tym? Dalej chorujemy :((( jutro ide zaniesc mocz Eli do badania, bo siusia co 10-15 minut. Nadal bardzo kaszle (ale jest juz lepiej), bierze juz druga dawke antybiotyku. Do tego problemy ubikacjowe nadal na tapecie, dobrze ze Mikolaj sie tak bardzo spoznil w przedszkolu, bo Ela zaraz po rozebraniu sie udala sie w kierunku ubikacji i siedziala tam przeszlo 30 minut - sama nie wiem, jaki byl prawdziwy powod, bo nie chciala powiedziec, utrzymywala, ze chce kupke i siedziala murem. Nie chcialam za bardzo na nia naciskac, ale zrobila sie kolejka (grupa Eli ma swoja ubikacje, jedna kabine dla dziewczynek i jedna dla chlopcow) i musialam dosc brutalnie Ele z tej ubikacji wyciagnac. Chyba zawstydzilam ja przy tym toche przed kolezankami :( ale nie bylo innego wyjscia moje prosby i proby przekonania ja do wyjscia nie skutkowaly.

Glupia jestem, nie wiem jak z nia rozmawiac, zeby jej pomoc, rozwiac jej obawy i wytlumaczyc, ze zawsze moze liczyc na pomoc doroslych :((( Wszystkie moje proby to rzucanie grochem o sciane.

Znow choroby 2004-12-02 10:19:52

Od wtorku siedzimy w domu :/
Ela jest karmiona cala masa lekow (antybiotykiem rowniez). Niewinne przeziebienie, ktore ja zlapalo na poczatku listopada siedzialo przyczajone az do minionej soboty (caly czas lekko pokaslywala w ciagu dnia). W sobote Ela zaczela potwornie kaszlec w nocy, w niedziele bylo to samo. W poniedzialek bylismy u lekarza i jestesmy uziemieni. Ela nie ma goraczki, zachowuje sie jak zdrowe dziecko, ale kaszel jest potworny, serce mi staje jak go slysze :(
Na razie nie widze poprawy a Ela ma juz dosc siedzenia w domu. Ciagle powtarza, ze ona nie chce byc chora i chce chodzic do przedszkola!

Dzisiaj w przedszkolu Eli sa organizowane Mikolajki! Pojedziemy na chwilke odebrac prezent, nie darowala bym sobie, gdyby Ela opuscila takie wazne wydarzenie (chociaz, gdbyby byla bardziej chora nie byloby innej mozliwosci).
info: autor: Krutka
miasto: Tam gdzie nie ma masła

Przeróżne mniej i bardziej banalne zapiski.
dzieciaki:
»Ela-Pingwinek
ur. 2000-12-31

» Emilka
ur. 2007-04-26

mój foto.dzieciak
Nad zatok± w Chałupach
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-19


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: