29.03.2006
Deszczowa sroda.
To cud, ze wszyscy nie przechorowalismy wyprawy do Krakowa. Pogoda juz w Jasle nie wrozyla najlepiej, ale optymistycznie nastawieni wyruszylismy w droge. W deszczu odwiedzilismy smoka, Wawel, rynek, na przejscie ulica Florianska zabraklo nam juz czasu. Mocno przemoczeni i troche zmarznieci, ale zadowoleni schronilismy sie na troche w Sukiennicach. Nie moglismy oderwac wzroku od ogromnych ilosci kolorowych palm wielkanocnych. Ja uwielbiam lazenie po tych straganach, szperanie w pamiatkach... mimo, ze zwykle nic nie kupuje :) ale zawsze syce oczy kolorami. Lubie Sukiennice! Moge tam sie szwedac godzinami ;)
Bardzo deszczowy i szary Krakow, Ela z Marysia troche go ubarwialy :)
Po mokrej srodowej wycieczce do Krakowa czwartek postanowilismy spedzic w domu i porzadnie sie dosuszyc ;) co wcale nie oznacza, ze w domu musi byc nudno! O nie! Bylo bardzo wesolo. Puszczanie baniek na balkonie, wieczorem gra w pilke na ogrodzie, skakanie na trampolinie i wiele innych rozrywek...
31.03.2006
Za to piatek to byla zupelnie nie planowana wycieczka, wszystko jakos tak samo sie ukladalo i w sumie bylo to bardzo udany dzien. Troche sie rano guzdralismy i wyjechalismy pozno. W planach bylo tylko odwiedzenie muzeum lalek w Pilznie. Jak sie okazalo na miejscu, to nie jest tylko muzeum, ale cala fabryka! Fabryka recznie robionych, pieknych lalek.
Muzeum lalek
Pani przewodniczka opowiedziala nam historie powstania firmy, oprowadzila po fabryce, dziewczynki mogly po kolei zobaczyc, jak sa robione lalki, zagladnac do chatki czarownicy a na koncu naciagnac matki na zakupy w firmowym sklepiku.
Pozniej polecila nam wystawe, opisujaca historie zycia Jana Pawla II. Wszystkie postacie, to lalki wykonane w pracowni.
Nastepnie chcielismy pojechac do Lancuta, ale ostatecznie zmienilismy zdanie, pogoda byla znow nieciekawa a chodzenie po zamku pewnie szybko by sie znudzilo maluchom. Wiec aby polaczyc przyjemne z pozytecznym zajechalismy do naszej ulubionej pizzerii Maria's Pizza :) Wrzucilismy po pizzy a dzieciaki wyszalaly sie na placu zabaw. Odpoczelismy, pogadalismy, posmialismy sie i objedli dobrej pizzy.
W drodze powrotnej zahaczylismy jeszcze o tunel poniemiecki, niestety nie udalo nam sie umowic z panem, ktory udostepnia zwiedzanie a szkoda, bo z zewnatrz robi wrazenie.
tunel
Tak sie rozochocilismy w ogladaniu tuneli, ze pojechalismy ogladnac jeszcze jednen, swiadomi ze bedzie rowniez nieczynny, ale ze trzeba bylo zboczyc z drogi tylko o 5 km wiec nie namyslalismy sie dlugo. Trafilismy na niezle warunki. Slonce juz zachodzilo, w cieniu tunelu lezalo mnostwo sniegu. Wokol unosila sie mgla, atmosfera jak z archiwum X.
Wrocilismy zmeczeni, ale zadowoleni!
01.04.2006
No nareszcie zaswiecilo slonce! Jedziemy do stadniny koni.
Stadnina koni huculskich
To byl dopiero udany dzien! Pogoda jak marzenie, konie piekne, zadbane, przyjazne i takie towarzyskie. Bardzo zalowalismy, ze nie zabralismy kilku kg jablek ;-) bylo karmienie, glaskanie, ogladanie malych zrebaczkow, jazda konna.
A wieczorem w karczmie na wielkim palenisku ognisko, kielbaski... nie bylo innych gosci, cala karczma wiec byla do naszej dyspozycji a obsluga bardzo mila.
Mysle, ze bedziemy tu czestymi goscmi.
W drodze powrotnej przejechalismy przez Wysowa, napilismy sie zdrowej wody, przespacerowali po parku.
Jak by to bylo miec 3 dzieci??
Bardzo szybko minal nam ten tydzien. W niedziele 2 kwietnia juz musielismy sie pozegnac z naszymi przyjaciolmi :( ale nie martwimy sie tak bardzo, na lipiec mamy juz zarezerwowane pokoje we Wladyslawowie i mam nadzieje czas spedzimy tam rownie przyjemnie (o ile nie lepiej!!)
Pozdrawiam
I podziwiam wszystkich, ktorzy przez to przebrneli ;-)