Kto rano wstaje... 2005-12-31 11:51:07

... ten sie nie wysypia. To moja maksyma sobotnio-niedzielna ;-)

Zadziwia mnie Ela, spanie to na pewno nie po mnie odziedziczyla. W dniu 2 urodzin calkiem zrezygnowala z popoludniowej dzemki. Pozno zasypia i wszesnie wstaje. Ja przeciwnie uwielbiam dlugo pospac. Wczoraj Ela zasnela okolo 23 (a o 7:10 rano byla juz w przedszkolu). Bylam pewna, ze dzis do 9-10 pospi. Tymczasem przed 8 rano slysze tup, tup, tup w okolicach lazienki i spiew:
-dzisiaj mam urodziny, dzisiaj mam urodziny!!

Ela 8 dni:



Mikolajkowa Ela prawie 5 lat



Prawda, ze niewiele sie zmienila ;-)

Moge je juz pokazac swiatu... 2005-12-29 23:01:53

Juz po swietach wiec nie zniszcze niespodzianki, jesli pokaze co wypocilam dla przyjaciol.
Moze nie sa najpiekniejsze, ale od serca.
I jak mi napisala pewna Ania... takie prezenty ceni 2x bardziej!




Zurkojad 2005-12-28 22:12:29

W tym roku hitem wigilii byl dla Eli zurek




Rok temu tez zajadala az uszy sie trzesly:



Ten pingwin z wylupiastymi oczami przyjechal podobno prosto z Madagaskaru ;-)


Na naszej choince 2005-12-28 22:06:42

Na naszej choince mieszkaja pingwiny






I anioly



Poswiatecznie 2005-12-28 08:06:42

Czyli czas miedzy Swietami a Nowym Rokiem!
Dzis zaordynowalam sobie diete owocowo-jogurtowa. Brzuchol mam jak w 6 miesiacu ciazy i troche mi ciazy ;-)
Swieta byly jak na okolicznosci nawet udane. W wigilie odwiedzilismy tescia w szpitalu, bylismy tez na skromnym obiedzie wigilijnym u tesciowej (tescia dalej trzymaja w szpitalu, do sylwestra go chyba nie wypuszcza. Tesciowa razem z siostra tescia (lekarzem zreszta), wspolnie pracuja nad nim i moze uda im sie go przekonac do dalszego leczenia, tesc najchetniej juz zaraz wrocilby do pracy).
Wieczor wigilijny spedzilismy u moich rodzicow. Bylo milo. Nie tak radosnie jak zawsze, ale milo. Stol jak zwykle pelen przysmakow, ciepla atmosfera, nastroj. Najwiecej uciechy mial oczywiscie pingwinek. Nie mogla sie doczekac na rozpakowywanie pingwinkow (tfu... prezentow). Ze smakiem zjadla wielki talerz zurku z grzybami, skubnela rybki w pomidorach, uszek, pierogow i wypila z litr kompotu. Spiewanie koled musielismy zostawic na 'po prezentach'. W tym roku gwiazdor przyniosl Eli rekordowa ilosc ulubiencow.
Pingwina z Madagaskaru z wylupiastymi oczami, niebieskiego pingwina - bardzo milego do przytulania, malego pingwina (podobno to jeszcze dziecko) w nausznikach, ksiazke o pingwinach, niebieska bluzeczke z pingwinkiem i 3 male slodkie figurki pingwinki. Ja tez polubilam te jej wszystkie pingwiny, zawsze mam straszna radoche, jak wypatrze jakiegos ptaszka do Eli kolekcji. Poza pingwinami pod choinka znalazly sie cale gory ksiazek. O Mikolajku, o mamie czarodziejce, ksiazki z serii Dlaczego... , o Swietach i cala masa innych. Mamy duzo czytania na dlugie zimowe wieczory.
Dwa Swiateczne dni to bylo lenistwo polaczone z malym obzarstwem i wizyty gosci. Mimo tego obzarstwa zawsze zaluje, ze swieta trwaja tak krotko. Czekamy na nie z wytesknieniem przez caly rok a kiedy juz przyjda, czas przelatuje nam zawsze za szybko.
Pozdrawiamy

Po prostu kleska... 2005-12-22 20:08:09

Dzisiaj rano obiecalam sobie, ze w blogu pojawi sie wiecej radosnych wpisow, jak nie bede pisac o smutkach to moze bedzie ich mniej?

Pojechalam dzis do spowiedzi. Powinni oglosic u nas stan kleski zywiolowej. Dawno nie bylo takiego sniegu i ciagle pada. Po spowiedzi optymistycznie nastawiona do swiata i świat wstapilam do kosmetyczki, potem na male zakupy, zamiast wracac szybko do domu i rzucic sie w wir przedswiatecznych przygotowan, chcialam poswiecic chwile na bezmyslne chodzenie miedzy polkami i cieszenie sie nastrojem świat w sklepie.
Wrocilam do domu w dobrym nastroju i od razu dostalam po glowie... tesc mial dzis wypadek, skasowal samochod swoj i jakiegos przypadkowego przejezdzajacego mezczyzny. Na szczescie nic powaznego nikomu sie nie stalo, chociaz samochody mocno skasowane. Z wypadku nie pamieta nic, dziura w glowie. Niby nic mu sie nie stalo, jest pod obserwacja w szpitalu. Juz od jakiegos czasu ma ataki bezdechu, z naszych rad, aby zajal sie wreszcie swoim zdrowiem zwyczajnie sobie bimba i odbiera wszelkie przejawy troski jak atak na swoja osobe. A teraz to, tuz przed swietami :(
Mieli z tesciowa spedzac wigilie u nas. Teraz wszystko stoi pod znakiem zapytania. Czy wroci na świeta do domu? Czy z jego zdrowiem wszystko w porzadku?
Moze ten wypadek nim wstrzasnie i wreszcie zadba o siebie?
Juz calkiem stracilam radosc oczekiwania na świeta. Za duzo tych przykrosci jak na tak krotki okres, czy to sie kiedys skonczy???????

Widok z kuchennego okna 2005-12-22 14:09:34

Piekny tem widok - chyba nawet Ci, ktorzy zimy nie lubia musza to przyznac!! Duzo bardziej podoba mi sie biel sniegu, niz szaro-bute kolory poznej jesieni. Brakuje tylko wielkiego balwana na podworku!


A w zeszla sobote 2005-12-22 11:15:50

Byly szalenstwa i duzo smiechu.

Walka na sniezki:







Dwa balwanki:



A teraz siedzimy z chora Ela w domu, sniegu na zewnatrz jest juz 5 razy wiecej. Jest pieknie i bialo a my? Ela glownie oglada bajki a ja probuje sie zmobilizowac do jakiejs aktywnosci, zeby wyrobic sie z porzadkami przed swietami.
Albo siadamy sobie przed oknem i opowiadamy, co moglybysmy robic, jezdzic szybko na sankach, wyprobowac nowe narty, robic sniezne orzelki, gonic sie i rzucac sniezkami... ale na to trzeba jeszcze poczekac.

Taki dzien nijaki... 2005-12-20 20:53:28

Smutny dzis dzien.
Od rana chodze z nosem na kwinte.
Mialam nadzieje, ze rodzinne ubieranie choinki troche poprawi wszystkim nastroj.
Ela zasnela w samochodzie w drodze powrotnej do domu, co jej sie nie zdarza. Szybkie zakupy okazaly sie zakupami dlugimi (ze wzgledu na przedswiateczne kolejki), do domu dotarlismy przed 18.
Tomek ustawil choinke, przynieslismy ozdoby a wszyscy jacys tacy osowiali :(
Ela siedzi smetna, usteczka czerwone, popatrzylam jej w oczy... jasne, szklą sie jak dwie kulki, termometr... 39, no i jak sie miala cieszyc z ubierania choinki? Objawy inne? Zwykly katar. Skad ta goraczka :(
Dalam jej lekarstwo na spadek goraczki i dzielnie pomagala, ale mi juz nic humoru nie zdola dzis poprawic, z ubierania choinki zrobil sie przykry obowiazek. Mialam ochote to zostawic i zaszyc sie w jakiejs dziurze. Chodze i mysle o roznych dolujacych sprawach, gora obowiazkow zamiast malec rosnie.
Ela ma jutro wigilie w przedszkolu, miala zaniesc oplatek, chodzi i poplakuje, bo tak jej zal.

[']['][']['] 2005-12-20 10:20:48

Dlaczego zycie jest takie niesprawiedliwe :((( od rana rycze i nie moge sie pozbierac.
Nikosiu, spij z aniolkami...
Malgosik, zycze Ci duzo sily i spokoju w sercu.

Bez pradu 2005-12-19 09:26:30

Z piatku na sobote byla u nas taka zamiec sniezna, ze uszkodzila linie energetyczna i do niedzieli wieczorem mielismy prad tylko w kuchni, lazience i Eli pokoju. Reszta domu chowala sie w mroku. Podciagnelismy przedluzacz do akwarium i do telewizora (a jak!!), komputer prawie sobie odpuscilam i tylko na chwile w sobote wlaczylam w celu sprawdzenia poczty.
Trudno sobie teraz wyobrazic, jak ludzie zyli bez pradu. Nasi najblizsi sasiedzi maja tylko jedna faze i zupelnie byli odcieci. 'Pozyczylismy' im przedluzacza, zeby chociaz centralne i lodowke mogli sobie podpiac. Zima rozszalala sie u nas na dobre, ciagle pada snieg i nie wyglada na to, zeby w najblizszym czasie mial przesta. Umowilam sie na dzisiaj do fryzjera, bardzo boje sie teraz jechac, zwlaszcza, ze fryzjer miesci sie 15 km za miastem, przy drodze 2 kategorii odsniezania, ale nie dam rady tego przelozyc, chyba sie odwaze, wyjade godzine wczesniej i moze dojade? Serducho mi szybciej wali na sama mysl. Nigdy nie balam sie jezdzic zima, chyba niezle sobie radze w takich warunkach, ale jakos tak nieswojo mi sie robi, kiedy sobie pomysle o samotnym powrocie samochodem noca przez zaspy.
Nie moglam sie doczekac, kiedy nareszcie bedzie bialo, no to doigralam sie ;-) juz wystarczy, juz mozna wylaczyc ten snieg, jeszcze ewentualnie przed Swietami niech sie na chwile wlaczy i przykryje swiat swieza pierzynka.

W sobote zrobilismy sobie fantastyczna bitwe na sniezki. My kontra sasiedzi. Bylo duzo smiechu i radosci. Niezle mi sie oberwalo kilka razy. Ela wyglupiala sie z sasiadka i po 2 godzinach szalenstwa wygladaly obie jak dwa balwanki. Bylam pewna, ze Ela o 19 bedzie juz nie przytomna, ale nie, poszlysmy wiec pomagac mojej mamie w ubieraniu choinki, Ela byla tak pochlonieta tym zadaniem, ze kiedy Tomek ja wolal, bardzo zniecierpliwionym, ostrym glosem powiedziala do niego: co znowu do... (tu mala konsternacja, Tomek w lekkim szoku co dalej uslyszy) ... trzech pingwinow!!! przy ubieraniu choinki czas nam tak zlecial, ze nie wiadomo kiedy zrobila sie 23. Ela protestowala bardzo, ale udalo mi sie ja zapedzic do lozka. Byla juz solidnie zmeczona, bo padla ledwo przylozywszy glowe do poduszki.

Strasznie jestem niezorganizowana, do Swiat tylko kilka dni a ja jeszcze nic nie mam zrobione. No oprocz upieczonych pierniczkow (i juz rozdanych) i ubranej klatki schodowej w domu. Dzis musze sie mocno zmobilizowac i rozpoczac porzadki.
Tylko od czego zaczac???
Pozdrawiam

Neurotycy, reka do gory ;-) 2005-12-15 13:22:14

Po raz kolejny upewnilam sie, ze w wiekszosci przypadkow mezczyzni zgineliby bez nas kobiet. Przez tydzien snulam sie po domu na chorobowym i wiekszosc obowiazkow zwiazanych z zakupami, wysylaniem Eli do przedszkola i odbieraniem jej spadlo na Tomka. Moge z czystym sumieniem powiedziec, ze radzil sobie niezle. Tylko dwa razy prosil mnie, zebym rano mu pomogla, bo Ela nie chciala wspolpracowac przy ubieraniu do przedszkola, ubrania oczywiscie zawsze im zostawialam przygotowane :-) Wieczorami bylo roznie, kiedy ja bez sil lezalam, Ela w najlepsze ogladala do oporu bajki, czesto musialam interweniowac, zeby Tomka przywrocic do rzeczywistosci i przypomniec o obowiazkach, ale nie moge nazekac, z Ela radzili sobie bardzo dobrze. Gorzej z utrzymaniem domu w jakim takim porzadku. Jak juz nabralam troche sil, wcale nie bylo lepiej, chalupka troche zaniedbana, ze nie wiadomo w co rece wlozyc wiec zamiast zakasac rekawy lekko olalam sprawe... wobec tego dzisiaj czeka mnie po poludniu gora sprzatania i prania. Nawarstwilo mi sie sprzatanie z calego tygonia. Oglednie mowiac jestesmy zupelnie niezorganizowani, niepoukladani i nieporzadni i zadne choroby tego nie tlumacza :/ Moje proby zniany tego na lepsze koncza sie zawsze tak samo, po 'napadzie' czystosci znow wszystko wraca do normy, czyli w domu znow gosci nielad (z czym wcale nie jest mi dobrze).
Ale mialam o czym innym... wczoraj pierwszy raz po przerwie bylam na chodzie i po godzinie 15 poszlam odebrac Ele z przedszkola. Przy wejsciu natknelam sie na wielka kartke z informacja o platnosciach za przedszkole, oczywiscie wczoraj byl ostatni termin oplat...
Dzieki Św. Mikolajowi mialam potrzebna kwote przy sobie (mialo byc na kostium, ale ja to sobie odbiore, nie podaruje).
Tomek zadzwonil do mnie o 16 z pytaniem, czy zaplacilam za przedszkole, no szkoda, ze nie zapytal dzien pozniej.
To takie drobiazgi, ale mnie bardzo denerwuja, jestem neurotyczka i drazni mnie w zasadzie wszystko, bardzo latwo wyprowadzic mnie z rownowagi... dziwi mnie i denerwuje, kiedy ktos nie radzi sobie z najprostszymi rzeczami - jak pamietanie o zaplaceniu za przedszkole np. (hehe a sama nie radze sobie ze sprzataniem... ale to wcale nie jest takie latwe prawda??).
Jakie macie sposoby na rozladowanie napiecia? We mnie te drobiazgi kumuluja sie w nieskonczonosc az wreszcie... oszczedze szczegolow.
Wybaczcie ten chaotyczny wpis. Jestem ostatnio bardzo pokrecona :/

Nadprodukcja piernikow 2005-12-12 20:04:40

Dzis zabralam sie za pieczenie pierniczkow na choinke.
Duzo pozniej niz zwykle, zawsze robie pierniczki przed Mikolajem i potem mam swietny prezent dla siostry, tesciow, szwagierek, taki slodki mikolajkowy przysmak, ktory zawsze cieszy i wywoluje usmiech.
W tym roku z przyczyn roznych (glowna bylo moje zdrowie :/ ) za pierniczki zabralam sie dopiero dzisiaj, za to z ogromnym zapalem, czego efektem byla potrojna porcja ciasta.
Okolo godziny 16 opadlam juz z sil, moje rece prawie odmowily posluszenstwa, nie mialam juz w sobie mocy do ugniatania kolejnych porcji ciasta. Na szczescie z pracy i przedszkola wrocily moje pingwiny i dzielnie pomagaly do godziny 18, kiedy to ostatnia porcja pierniczkow zostala wlozona do piekarnika... ufff

To bardzo ciezka robota:




I bardzo brudna ;-)




Pingwiny pomagaja




Jutro czeka mnie dekorowanie, musze nabrac sil, ide wiec polezec w wannie przez godzinke :-)
Pozdrawiam

Mikolaj oszalal 2005-12-08 20:14:26

Zawsze u nas Mikolaj byl bogatszy od Gwiazdora, ale w tym roku to doslownie oszalal.
Przyniosl Eli narty (i rekawiczki w pingwiny), boomboxa do wieczornego sluchania bajek (bo mamie czesto zasycha w gardle od czytania), lalke typu barbie (steffi czy jakos tak), sliczny cieplutki kocyk z polaru w pingwinki, kilka ksiazek, mnostwo slodyczy :( no i najwazniejszy prezent! Plyte vcd z filmem "Wiedzma Chrzestna" - ten prezent - dodatek do gazety Pani Domu (koszt razem z gazeta 6,50), przycmil wszystko inne.
Teraz codziennie ogladamy Wiedzme Chrzestna i czekamy na snieg!!


Zawstydzony pingwin

Pierwszy list do Sw. Mikolaja 2005-12-05 08:24:45

Bylo troche z tym problemow, nie z pisaniem, to poszlo jak po masle :)
Ela nie ma wielkich wymagan. Zazyczyla sobie tylko laleczke i plyte z filmem Wiedzma Chrzestna.
Troche problemow bylo z zainstalowaniem listu na oknie. Na poczatku chciala go polozyc na zewnatrz, na parapecie, ale doszla do wniosku, ze wiatr go zwieje, potem nie mogla sie zdecydowac, na ktorym oknie a potem jak juz wybrala okno, to w ktorym miejscu? Na parapecie, czy na szybie, na dole, czy na gorze? Ela byla bardzo dociekliwa, koniecznie chciala wiedziec, jak Mikolaj zabiera ten list z okna. Rozmyslala nad tym instalowaniem listu dobra godzine, az w koncu nie wytrzymalam i sama go przykleilam do okna.

Nie minely dwa dni i po liscie nie ma sladu!!! Jak on to zrobil? Sama bym chciala wiedziec :)

Dobrze, ze na pamiatke pierwszego listu zrobilam zdjecie :)


To sie nazywa pech 2005-12-02 20:05:42

Wyprawe do Krakowa jeszcze o 17:30 uwazalam za udana. Zalatwilismy wszystko, co bylo do zalatwienia.
Kupilismy ostatnie prezenty na Mikolaja, milo spedzilismy czas z Tomkiem :-)

A kiedy tak sobie wesolo, beztrosko rozmawiajac wracalismy do domu... no przez nieuwage, ale nie umyslnie popelnilismy powazne przestepstwo drogowe, przegapilismy nakaz jazdy w prawo i gdybym nie poszla i nie zobaczyla na wlasne oczy, ze ten znak tam stal to nie uwierzylabym :/
No za dobrze nam bylo i za wesolo, dlatego trafilimsy na sluzbiste, ktory dowalil nam najwyzszy wymiar kary :(
O prezentach na gwiazdke mozemy zapomniec... ale to boli.

No to sie bedzie dzialo!!! 2005-12-01 19:28:38

Jutro wczesnie rano jedziemy z Tomkiem do Krakowa.
Ela zostanie w domu z dziadziem, bo babcia wczesnie rano leci zalatwiac swoje sprawy.
To sie bedzie dzialo... dziadziu bedzie Ele musial wyekspediowac do przedszkola!

Dalam juz mojemu tacie 100 wskazowek, tak jakby obudzenie, przypilnowanie toalety i pomoc w ubieraniu prawie samodzielnego przedszkolaka to bylo cos skomplikowanego ;-)
Czy dziadziu sobie poradzi?

Ubrania przygotowane i poskladane w kosteczke, ja sie chyba martwie, ze on moze sobie nie poradzic... a przeciez moj tato wychowal (z 'mala' pomoca mamy) mnie, moja siostre i brata. Chyba ma jakies doswiadczenie, jak postepowac z malymi dziewczynkami.

No nie... ja w niego wierze!!

To lubie :-) 2005-12-01 19:21:20

Lubie duzo komentarzy pod wpisami, bo lubie wiedziec, ze czytacie to co pisze.
Wiem, nie mam takiego polotu w pisaniu jak niektore blogowiczki, zwykle to co pisze jest zwyczajne, nie umiem o blachych sprawach pisac bardzo interesujaco, ale lubie wiedziec, ze nas odwiedzacie i lubie kiedy zostawiacie znak swojej obecnosci :-)

Buziaki

Takie sobie poludniowe gledzenie... 2005-12-01 12:03:53

Pracy zbiera sie coraz wiecej a mnie ogarnelo poludniowe lenistwo.
Chcialam cos na temat mojej pracy napisac, ale cenzura to zjadla.

Hm... chyba sobie bloga wzbogace i zaloze haslo, bo nie czuje sie swobodnie nie kontrolujac, kto to czyta (moze i szef mnie podczytuje ;-) ), nie zebym nie lubila odwiedzin i nowych znajomosci, bardzo je lubie, ale chcialabym tez wiedziec, kto do mnie zaglada.
W listopadzie odnotowalam ponad 1000 wejsc na tego bloga (z czego polowa to pewnie moje odwiedziny ;-) ), wiem to wcale nie jest duzo, ale wychodzi okolo 30-35 odwiedzin dziennie (-moich 15 ;-) ), czyli kilka osob to czyta (a ja wiem tylko o okolo 10 z nich). Niestety malo kto zostawia po sobie slad tych odwiedzin.

Wiec prosze reka do gory, kto nas odwiedza?
info: autor: Krutka
miasto: Tam gdzie nie ma masła

Przeróżne mniej i bardziej banalne zapiski.
dzieciaki:
»Ela-Pingwinek
ur. 2000-12-31

» Emilka
ur. 2007-04-26

mój foto.dzieciak
Po prostu pycha!
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-19


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: