Dziecięce przyjaźnie. 2007-04-20 18:36:57 Moja pierwsza fascynacja dziewczynką -przyjaciółka - pewnie przterwałaby do dziś, gdyby nie przeprowadzki.
Miała na imię Małgosia i miała piękne, gęste, bardzo kręcone włosy. Chciałam być taka jak ona, ubierać się jak ona, mieć takie same lalki, taki sam rowerek - potrzebowałam siostry;)
Gośka była ode mnie dwa lata starsza, imponowała mi...miałam wtedy 5-6 lat.
Dlatego, kiedy irytuje mnie czasami moja córka ze swoją Olą czy Alą, przypominam sobie siebie sprzed stu ): lat i..cierpliwie "rozumiem".
Bo Emisia "właśnie dziś" musi założyć tę spodniczkę, którą z Olą mają identyczne. Umówiły się, że "właśnie dzisiaj" - założą do niej białą bluzeczkę, uczeszą sie w koński ogon i założą rajstopy o takim samym kolorze. I będą wyglądały jak siostry!
Ola jej się śni po nocach (gada przez sen), z Olą zamierzają zapisać sie na dodatkowe zajęcia z tańca...nawet obie kochają sie w jednym Krzysiu!)) ("wespół wzespół")
Za to mój syn, mimo iż jest osobą lubianą zarówno przez męską jak i żeńską część klasy - nie ma w niej przyjaciela. Jeszcze?
Nie wiem.
Wiem na pewno, że od (właściwie od urodzenia) jest wierny Jaśkowi (lat 10).
To syn mojej przyjaciółki.
To Jaś wprowadza go w "tajniki kopmutera", piłki nożnej, ciekawych książek. Spotykają sie czasami w weekendy (na noc).
Szczerze za sobą tęsknią.
Janek mieszka jednak na obrzeżach miasta, chodzi do innej szkoły, to utrudnia kontakty.
Taki przyjaciel z dzieciństwa to ważna rzecz!
"Wiosna panie sierżancie" 2007-04-14 18:03:32 Wreszcie jest ciepło, ba...bardzo ciepło. Ponad 20 stopni to naprawdę milutka temperatura.
I...zaczęło się: rowery, hulajnoga, piłka, rolki (pierwsze próby na Zosinym sprzęcie), spacery.
Z okazji wiosennej odmiany zaprowadziłam moje dzieciaki do fryzjera. Pani Ani udało się namówić Emi na podcięcie włosów, takie tyciutkie ale..zawsze!
Za to Antoni wyszedł z 'igiełkami' na głowie. A ja, po raz kolejny, uświadomiłam sobie, że jestem mamą całkiem sporego już chłopaka. Cóz..zmienił się, urósł, przytył (choć doprawdy nie wiem skąd, bo nadal je beznadziejnie;) i tak jakoś już zmienił się. To nie ten mały Antoś z chudymi nóżkami i małym tyłeczkiem. Nie, nie..(
Kiedy wspomina Zosię W. - pojawia mu się w oczach dziwny błysk.)
Mamy bardzo napięty program dnia bo Antek zaczął proby w szkole (w maju klasy muzyczne mają przedstawienie w Auli UAM), chodzi bardzo ochoczo na basen, w szkole ma też sporo zajęć ..bieganina(
Emilia za to wciąż jeszcze mnie rozczula swoją dziecięcą logiką i spostrzeżeniami. Wciąż tak zabawnie przekręca wyrazy np. jest "stasie mleczko" i "zatomnica" i "gła".
Odkryłyśmy jakiś czas temu fajną bibliotekę i teraz tarmoszę co jakiś czas po 8 książek. Ale za to jaka radość!
Antek czyta często sobie sam. Jest taki dumny z tego:))
A ja?
Ja wpadam właśnie w wir konferencji i związanych z nimi wyjazdów.
Denerwuję się, wciaż spieszę i marzę już o wakacjach i morzu i totalnej labie.
Pozdrawiam z Poznania (bardzo ciepłego dziś) i miłego weekendu!:)
|
|