Powroty z... 2004-09-28 11:07:38

...przedszkola do domu dzielą sie na kilka części.
Po wielkich uściskach, podskokach, całuskach Emi i nieśmiałym "Cześć mamuś" Antosia - następuje cześć marudkowa, która zamienia sie w jęcząco-wyjącą a potem złoszcząco-dudlącą aby zakończyć sie wreszcie (juz w domu) ciszą i spokojem.
Każde siedzi samo w innym pokoju.
Emi zajęta zabawą w przedszkole, non-stop gada po cichutku do siebie, ustawia lalki, miśki, podaje im zupki, herbatki, ubiera, wychodzi na spacer.
Antoś zazwyczaj ogląda bajkę albo program przyrodniczy. Wycisza sie.

Nie znałam dotąd tego dziwnego uczucia, kiedy po pracy, w domu, mogę spokojnie wypić kawę - ba, nawet poczytac gazetę. Mogę bez ciągłego "Dzieci-ciszej! Spokój. Nie bij go. Oddaj jej" - obrać ziemniaki, ugotować zupe. Mogę.:))

Trzeba tylko przetrwać ciężką drogę powrotną (ok. 20 minut) i można cieszyć sie takim spokojem (mam nadzieję, ze będzie tak dłuuugo, dłuugo...)



ps. Już dwa dni Emi w przedszkolu nie płacze!!:)))

Jak bumerang... 2004-09-22 10:19:03

...wraca Antos ze swego łóżka, pokoju, do naszej sypialni.
I trwa to juz ponad miesiac.
Zasypia w dziecięcym pokoiku gdzie obok już w swoim łózeczku śpi siostrzyczka. Śpi tak sam do 1.00-2.00 w nocy a potem....Potem po cichutku, po kryjomu gramoli sie na nasze łóżko, wkrada pod kołdrę któregoś z nas.
Codziennie przez ten czas jego "emigracji", brałam go na rece i "odnosiłam" na miejsce. Wracłam do ciepłej kołdekrki i..po minucie Antoni był znowu z nami.
I tak ...co noc. :(
Nie pomagają żadne tłumaczenia, prośby, nakazy ...on wraca jak bumerang!

Mało... 2004-09-16 10:18:15

Po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku lat tak bardzo przeraził mnie upływ czasu.
Nie chodzi tutaj o moje kolejne lata ale o ten upływ czasu...
Codzienne tempo, rytuały, zwyczaje, pośpieszne nerwowe ranki, zmeczone wieczory, noce i dnie, poniedziałki i niedziele....mijanie.
Jeszcze nie tak dawno byłam mamą jednego dziecka, potem ciąża, maleńka córeczka, powrót do pracy, debiut przedszkolny Antka, teraz Emilki.
Uciekaja mi te dni. Bezpowrotnie.

A ja?
A ja mam wyrzuty sumienia, że nie pobawiłam sie z dziećmi, że nie poćwiczyłam logopedycznych 'ćwiczonek' z synkiem. :(
Zbyt mało jestem dla nich. Zbyt mało jestem dla meża, dla mojej mamy, przyjaciół, kogokolwiek....zbyt mało. :((

komplementy 2004-09-13 09:30:17

Chyba nie ma kobiety, której nie sa potrzebne miłe słowa pochwalajace jej wygląd, osobowość, talent, cokolwiek.
Chyba tez nie ma matki, której serce nie wypełneiaby radosc na kompelementy własnego syna!
Dzieci sa takie szczere.
Moj synek, pieciolatek odkad pamietam prawi mi komplementy. Jeszcze jak byłam z Emisia w ciązy, mówił mi "Mamusiu, jaki Ty mas piekny bzusek i jakie duze piersi".
Kiedy wracam od fryzjera, jedyny w domu zauwaza zmianę "No, mamo, odwróc sie. Ładnie jesteś obstrzyżona" :)
albo: "Mamuniu - ty nie jestes stara, nigdy nie bedziesz stara."
"Ładnie wyglądasz w tej bluzce"
"Jak ty pięknie pachniesz"
"Ale pyszne naleśniki zrobiałas"
"Masz takie miekkie ciało" (tu..chyba powinnam sie zastanowic czy nie za miekkie:))
Antolek nie jest taki szczodry wyłącznie dla mnie. Potrafi tez powiedziec coś moim kolezankom:
"No, ciociu ale ty schudłaś"
"Ciociu jak atrakcyjnie wygladasz bez okularów"
"Ciociu masz takie ciekawie pomalowane paznkcie"

Antoś uwielbia używac takich różnych epitetów. Czasem smieszy mnie ich dobór, lekko egzaltowany, "przerosniety".

Fajnie jest miec małego mężczyznę w domu, który sprawia, że czuje sie piękniejsza, lepsza! Od razu poniedziałek nabiera barw czwartkowego popołudnia!

Debiutujaca 2004-09-09 12:04:58

Nie jest łatwo, nie było....ale wciaz mam nadzieje, że tym razem Emisia wejdzie z usmiechem do swojej przedszkolnej sali.

Pierwszy dzien..dziarskie wejscie, po 20 minutach - rozkleiła sie. Stała w kaciku skubiac fartuszek i pochlipywała.
Uciekłam z przedszkola.
Kolejne dni..popłakiwanie, rzewne, smutne oczy. Jest zagubiona, lekko wystraszona...moj "Bohater Radziecki"...
Jednak z dnia na dzien, zdaniem pań, jest lepiej. Wczoraj nawet zjadła troszke zupy i ziemniaczków.
Przeważnie zasypia na leżakowaniu.

Jest najmłodsza w grupie. Mówią na nią "Milusia". Strasznie sie przytula do swoich opiekunek, trzyma je wciaz za rączkę i pyta "Czy moja mamusia nie zginęła? Psyjdzie?"

A ja? Dzieki dobrym duszom - trzymam się, staram się być dzielna.
Wierzę, ze za tydzień, dwa, miesiąc...mąż powie "Emi dziś weszła z uśmiechem do "Lisków".
Wierzę, ze da sobie rade. Nie jest tam sama, Antoś jest bardzo opiekuńczy, schodzi do niej, tuli, ja, ściska.
"Prosze sie dobrze opiekować moja siostrą" - powiedział do pani. :)
Można na nim polegać!
Będzie dobrze!!!

Mocno w to wierzę.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Atena
miasto: Poznań

o chłopczyku i dziewczynce, wrażliwym Raczku i bystrej "Koziorożcównie" czyli Antoś i Emilka w pigułce
dzieciaki:
»Antos
ur. 1999-07-06

» Emi
ur. 2002-01-05

mój foto.dzieciak
gra cieni
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-21


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: