Moj boski Filipowski

Zauważyliśmy postęp w poruszaniu się Kajetanka. Zaczął pełzać do przodu, podciągając się na rękach. I nawet daje to rezultaty! Potrafi "dojść" w ten sposób do upatrzonej zabawki. Muszę teraz ciągle zbierać z podłogi kredki Filipa, bo nie wiadomo dlaczego Kajtek specjalnie sobie je upodobał do zabawy :))

Wczoraj wymeldowaliśmy się z naszych domów rodzinnych. Chwilowo nie mamy zameldowania.
Ale już niedługo czeka nas wymiana wszystkich dokumentów, łącznie z tablicą rejestracyjną auta. Zamiast BI będzie jakies KR :)

Byłam z dzieciaczkami przez tydzień u rodzinki w Białymstoku. Darek musiał wrócić do Krakowa, żeby pilnować robotników "dopieszczających" nasze mieszkanko :)

Byliśmy na ślubie koleżanki, poodwiedzaliśmy znajomych dużych i małych, bliższą i dalszą rodzinkę. Byłoby o wiele milej, gdyby te upały nie trzymały nas w domu przez wiele godzin dziennie...

Kajtuś przez ten tydzień dzielnie ćwiczył siadanie i sukces! Teraz potafi sam siedzieć przez 20 minut. Oczywiście ciągle wymaga asekuracji, nigdy nie wiadomo w którą stronę poleci ;)

Filip ćwiczy ciągle powtarzanie nowych słów. Nauczył się krzyczeć na ciągle szczekającego psa moich rodziców: Rudolf cicho! :D