Raczek wędrowniczek 2004-11-30 11:05:33

Zostawiłam Filipa w pokoju na macie i poszłam do kuchni. Wracam - nie ma dziecka! Rozglądam się uważniej - leży pod stołem!
Mój synek tak sprytnie pełza, ze potrafi wejść pod biurko, pod stół, między fotele.
Ale na razie tylko tyłem ;) Mój słodki raczek.

"Jak ty wytrzymujesz?" 2004-11-15 09:59:37

Jak dobrze, gdy mąż jest w domu...
Byczymy się już razem piąty dzień. Leniuchujemy, załatwiamy jakieś spóźnione sprawy, jeździmy po mieście na zakupy i takie tam. Jest bardzo przyjemnie. Rano kawka z mężem, w południe drugie śniadanie też razem. No i opieka nad Filipem rozkłada się na dwie osoby.
Wczoraj wybierając się do kościoła Darek zaproponował, żeby podrzucić Filipa babci.
-Nie weźmiemy go ze sobą? - pytam
-Prawdę mówiąc, chcę trochę od niego odpocząć. Jak ty z nim wytrzymujesz dzień w dzień tyle godzin?
Aaaa, no porszę, dowiedział się tatuś, co znaczy zajmowanie się dzieckiem. Rzeczywiście nie jest różowo, bo Filip nie bardzo chce sam się bawić, trzeba być w zasięgu jego wzroku.
Cieszę się, że Darek to zrozumiał, bo do tej pory jakoś nie zwracał uwagi na to, że ja też mogę być zmęczona wieczorem.

Pierwsza choroba 2004-11-09 10:32:14

Zaczęło się od rozgrzanej główki w sobotę wieczorem. W nocy była to już wysoka temperatura. Filip budził się parę razy, ja częściej z niepokojem dotykając gorącego ciałka.
Rano w niedzielę Darek poszedł do apteki po termometr i czopki przeciwgorączkowe. Termometr elektroniczny nam się zepsuł, więc nabyliśmy taki zwykły, co to chyba jest niezniszczalny. Temperatura rano wyniosła 38 st.C.
Cała niedziela była marudząco - jęcząco - płaczliwa. Filip pospał może w sumie godzinkę w ciągu dnia. Cały czas chciał być na rękach i to najlepiej na moich.
Noc z niedzieli na poneidziałku była chyba przełomowa, bo Synek budził się co 20-30 minut z płaczem. Ciałko miał bardzo rozgrzane. Jakoś przetrwaliśmy i rano już nie było gorączki.
Dobrze, że Darek wziął wolne na ten dzień, bo ja bym nie miała siły zająć się Synkiem po takiej nocy.
Ta noc była już spokojniejsza, choc nie obyło się bez pobudek z płaczem.
Jejku, czułam się taka bezradna patrząc na cierpiącego Filipka. Oby już więcej nie chorował.
Amen.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Kimi
miasto: Kraków

I żyli długo i szczęśliwie...
dzieciaki:
»Filip
ur. 2004-02-25

» Kajtek
ur. 2005-11-21

mój foto.dzieciak
Rocznicowo
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-09-07


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: