Mateuszek 11-12/08/2002 2007-08-02 22:30:38

Zimny płomień, spala najszybciej, niech spali mnie na proch...
zwykły oksymoron...? niezwykłe odczucia...
czy matka może jednocześnie przebywać w siódmym niebie i ocierać łzy będąc na samym dnie rozpaczy? owszem, może, ja sama tego doświadczam...
5 lat, 60 długich miesiecy, trudna już do zliczenia ilość dni, nieskończoność minut...
przyszedłeś na świat Syneczku z nadzieją na cud, który jak powiedziano mi później nie miał prawa się zdarzyć... wszyscy byli tacy obcy, strach ze wszechemiar obecny, bezkresny, Ty, jak dowiedzałam się później, samotny, konający, dwa piętra wyżej, dwie sale nade mną... dlaczego nie miałam tej świadomości, że to niemożliwe byś przeżył ?? dlaczego wierzyłam tym wszystkim, którzy mówili "rano, rano, zawieziemy Panią do Synka rano"??!! umierałeś sam, gdy Twojej matce wstrzykiwano kolejną dawkę relanium ,bo "chodziła po oddziale, prosząc by ją do Ciebie zaprowadzono"... nie tłumaczę się, nic mnie nie tłumaczy...spałam, gdy Ty Mateuszku odchodziłeś, byłeś tak blisko, ale "dzięki tym ludziom", tak daleko, za daleko... gdybym mogła cofnąc czas, nawet wiedząc, że odejdziesz, poruszyłabym niebo i ziemię, byś jak Twój młodszy braciszek Nikoś odchodził w naszych, moich ramionach, skoro było już postanowione, że zostać z nami nie możesz... tak strasznie krzyczy moje serce, do krwi zaciskają się pięści, kto dał tym "ludziom" prawo o decydowaniu, że masz umierać SAM??!! oni poszli domu, ucałowali swoje dzieci, powiedzeli kiedy mają następny dyżur i poszli spać... a Ty umierłeś, a Ja, leżałam odurzona lekami... dlaczego? dlaczego tak z nami postąpili??!! kolejny "przypadek" ??!! niech zrozumieją, niech kiedyś zrozumieją, jaką czynią krzywdę, jak wielkie cierpienie powodują, jak trudne życie fundują "pozostajacym przy życiu"...
Mniejsza o nich Synusiu, teraz to i tak niczego nie zmieni...:( niczego...:(
Gdziekolwiek jesteś najukochańszy, pierworodny, wiedz, że moje serce nigdy o Tobie nie zapomni, nie jest w stanie i nie chce... Mateuszku, Synku, mimo, iż wiara moja zachwiała się ostanimi czasy bardzo, chcę wierzyć, że jeszcze kiedyś ujrzę Twoją śliczną buzię, ucałuję maleńki zadarty nosek, przymknięte, maleńkie powieczki otworzą się na mój widok, a cudne kształtne usteczka ułożą się w pierwszym uśmiechu...


Tuląc Cię w ramionach, w siódmym niebie sięgałam dna... zwykły oksymoron? nie, to Matka witając, żegna swojego Synka, już Aniołka...wybacz Kochanie zbyt mały upór..tak potwornie tęsknię...


foto

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malgosik
mail: malgorzatasenger@plusnet.pl

miasto: Poznań

Mama Aniołków : Mateuszka Niuni Fasolinki Nikodemka i cudownej córci Mai "...cóżeś mi Panie uczynił, mnie wiernemu słudze, czemuż w twarz piaskiem sypnąłeś, ileż bólu jeszcze mi przyjdzie znieść? nim kres mój nastąpi, daj Panie nadziei, choć ziarnko bym z żalu nie umarła z rąk własnych..."
dzieciaki:
»Maja
ur. 2009-02-09

linki: archiwum
20242023202220212020201920182017201620152014201320122011201020092008200720062005

poczatek: 2005-10-12


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: