Nie Perełka tylko Perełek :) 2005-11-28 13:51:28

Dzisiaj kiedy pan doktor robil nam USG mamusia z pewna doza niesmialosci, jak sie okazalo ze dzicia ruchliwa, serduszko bije, lozysko sie nie odkleja , szyjka zamknieta zapytala: "Panie doktorze a moze cos tam miedzy nozkami juz widac" pan doktor spojrzal na monitor ktory byl odwrocony troszke w moja strone i patrzy a dzicia jak na zawolanie rozchylila nozki i obrocila sie boczkiem jak do aktu jakiegos :), pan doktor zatrzymal to w kadrze i powiedzial "O tu mamy plec" mamusia zobaczyla dwie kropki i kreske i wypalila z tekstem "Ptaszek?" a pan doktor na to "No, mamy chlopaka" mamunia poplakala sie choc i tak plec byla obojetna, wziela w lapke zdjecie z "ptaszkiem" i poszla do domku...

teraz moge oficjalnie powiedziec: witaj pod moim sercem Syneczku, mamusia bardzo Cie kocha, masz rownie mocno kochane rodzestwo: braciszka Aniolka Mateuszka Aniolka Niunie i Aniolka Fasolinke, od dzis bede mogla mowic do Ciebie po imieniu, podoba Ci sie Nikodem? Wiec rosnij duzy Nikosiu i zostan u mamuni jak najdluzej pod sercem...

Krajowy konsultant do spraw poloznictwa. 2005-11-25 12:06:37

Jestem zaszokowana po lekturze wypowiedzi tegoz pana
(http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=16556&w=32485563&v=2&s=0)

Cytat:
"Kobiety często dramatyzują. Utrata ciąży i dziecka nierzadko jest zwykłym
nieszczęśliwym wypadkiem, a nie wielką tragedią. Bywa, że same sobie są
winne, gdy w nieodpowiedni sposób przygotują się do ciąży, nie dbają o siebie.

Jakość płodu jest sumą czynników środowiska i sposobu w jaki kobieta siebie
traktuje. Dziecko od poczęcia jest jak cenny kwiat. Jeśli odpowiednio o nie
nie zadbamy umiera"

To znaczy ze bylam zla matka, nie dbalam o moje "kwiatuszki" bo poumieraly? To znaczy ze jestem histeryczka po plakalam i rozpaczalam do granic szalenstwa po smierci kazdego z trojki moich dzieci?Tak z tego wynika...

Mzoe to dobry fachowiec, dobry teoretyk, ale jego pacjentki przy takim jego psychologicznym podejsciu...,boze gdyby ktoras z nich stracila dziecko i od niego to uslyszala wkrotce po, nie wiem czy umialaby sie pozbierac, bo wzbudzone taka wypowiedzia poczucie winy pojawia sie nawet teraz u mnie po pewnym juz czasie od tych tragedii..
==============================
Jedna z dziewczyn pieknie opisala czym jest smierc dziecka :
"Tak. Dla świata to żadna strata. A dla nas?
Przecież straciliśmy nie tylko zarodek, plod niemowlę czy małe dziecko.
Ja straciłam dwumiesięczną Natalię.
Tracąc ją, straciłam również roczniaka chwytającego
się łóżeczka by postawić pierwsze kroki.
Straciłam trzylatkę pedałująca na rowerze.
Straciłam siedmiolatkę wysuwającą koniuszek języka
przy stawianiu pierwszych kulfonikow w zeszycie.
I rozchichotaną nastolatkę, co wiecznie szepcze cos przez telefon.
A wreszcie dorosłą kobietę.
Bo moja córka nigdy się taka nie stanie, a mogłaby.
I każdą z nich będę opłakiwać."
dolaczam sie do jej slow i jej cierpienia po stracie coreczki, mam dokladnie takie samo zdanie...
======================================

Panie doktorze zapytam tak wprost - pochowal Pan kiedys swoje wlasne dziecko? Jedno albo kilkoro? wiec nie ma pan zadnego prawa wypowiadac sie orzeczach o ktorych prosze wybaczyc nie ma pan bladego pojecia...

Koszmar,strach bezsilnosc teraz czekanie 2005-11-07 15:28:48

sobota, 29 pazdziernik
niby dzien jak kazdy inny ale po wyjsciu z lazienki w ciagu kilku minut bylam juz w szpitalu na polnej, rozpoznanie "poronienie zagrazajace"...
bylam nieprzytomna ze strachu, przerazona, bezradna, umieralam na sama mysl ze cos moze sie stac z dzieckiem,z moja kochana Perelka...
natychmiast polozyli mnie na oddzial, mnostwo lekow jakies zstrzyki lezenie plackiem i czekanie...
czekanie, czekanie, czekanie... to trwalo wiecznosc, wolno mi bylo wstawac tylko do ubikcjai po kazdym powrocie z niej w oczach pozostawal obraz czerwonych plamek i pytanie kiedy to sie skonczy, czy to sie rozwinie i w koncu najgorsze pytanie na swiecie "czy strace moja Perelke?" :( zakaz plakania, zakaz dotykania i glaskania brzuszka bo to powodowalo nasilenie skurczy ktore pojawily sie na dodatek..tak bardzo pragnelam by Perelka przy mnie zostala, tak bardzo poraz kolejny bylam zagubiona i bezradna ,tak bardzo sie balam...
nareszcie dobra wiadomosc udalo sie zatrzymac plamienia, cos pozytywnego, jak cudownie , jak wspaniale,moze to znaczy ze wszystko bedzie dobrze? gdybym mogla skakalabym z radosci,dwa dni po tym kontorlne USG i diagnoza "rozwarstwienie kosmowki, widoczny krwiak z trescia na scianie przedniej"do tego,caly czas skurcze...
nic sie dla mnie liczylo nic poza tym by moja Perelka zawalczyla razem ze mna tak bardzo o to blagalam tak bardzo bylam zalamana 5mg Relanium juz przestalo dzialac, wezwano do mnie psychologa- piekna mloda radosna kobieta tlumaczyla mi ze stres zagraza mojemu dziecku, sluchalam ja "piate przez dziesiate" odeszla z poczuciem sobrze spelmionego obowiazku, niech jej bedzie...
potem przychodzila juz inna , rozsadniejsza, zmobilizowala mnie do pytania lekarzy o to co tylko przyjdzie mi do glowy i jesli ich odpowiedz mnie nie uspokoi mam pytanie powtarzac do skutku, pomoglo moj gin przyszedl do mniej na jej prosbe i rozmawial ze mna jak czlowiek a nie tylko jak lekarz ktory uwaza ze odpowiedz "bedzie dobrze"zalatwia wszystko...
dzis kontrolne USG i badanie ja sie cala trzeslam na fotelu a mila pani doktor dyktowala poloznej "brak plynnej tresci w miejscu kriwaka, kosmowka glownie w czesci przedniej, przylegajaca, czynnosc serca +, plod ruchliwy,szyjka ujscie zew i wew zamkniete, nagle obrocila sie i do mnie i mowi "ale to panie dziecko umie robic sliczny koci grzbiet,no, no :) " przestalam drec i wydusilam z siebie "proszemi pokazac moje dzieco" , lekarka odwrocila monitor a moja Perelka najpierw poglaskala sie po po buzi a potem przeciagnela tak ze zrozbila koci grzbiet i bylo widac wszystkie malekie zeberka grubosci nitki , nigdy nie zapomne tego widoku...
zapadla decyzja - na jakis czas moze pani pojsc do domu slurcze sa slabe, plamnienie ustapilo,krwiak sie wchlania, dostalam mnostwo recept i jeszcze wiecej usmiechu na droge...
leze w domu biore leki i kocham moja dzielna Perelke zdnia na dzien coraz bardziej, choc czasem wydaje mi sie ze przeciez bardziej nie mozna...
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malgosik
mail: malgorzatasenger@plusnet.pl

miasto: Poznań

Mama Aniołków : Mateuszka Niuni Fasolinki Nikodemka i cudownej córci Mai "...cóżeś mi Panie uczynił, mnie wiernemu słudze, czemuż w twarz piaskiem sypnąłeś, ileż bólu jeszcze mi przyjdzie znieść? nim kres mój nastąpi, daj Panie nadziei, choć ziarnko bym z żalu nie umarła z rąk własnych..."
dzieciaki:
»Maja
ur. 2009-02-09

linki: archiwum
20242023202220212020201920182017201620152014201320122011201020092008200720062005

poczatek: 2005-10-12


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: