pierwsze lekcje odbylismy w poniedziałek
trzymałam Wojtusia za kaptur , bo z kijem w zeszłym roku ciezko na jesien jakos bylo...
i zalamalam sie bo moje plecy, kregoslup nie mogly tego bez bolu zniesc :)
Wojtek jechal ale jakby nie jechal ,jak zwykle gadal bez przerwy, przekrecal kierownice, nie mogl utrzymac równowagi....
myslalam ze dluga droga przed nami...ale mimo bolu nie poddalam sie i dobrze bo we wtorek poscilam go raz na jakis czas, a potem na dluzej ..
przejechal 10 metrow sam, zlapalam za kaptur, znow poscilam na 10 metrow i jezdzi :)
dzis dzielnie pojechal rowerkiem na plac zabaw, juz nie tylko po utwardzonej ulicy :) jeszcze musimy tylko wsiadanie i rozruch pocwiczyc :)
A tak wyglada moje juz nie male dziecko :)na rowerku bez bocznych kolek :)no i nie gada juz tyle jak jedzie, ale milczec tez nie milczy :)tyle ze ja czasem nie slysze bo jestem w tyle :)