Nawet nie wiem kiedy minelo nam te 5 lat razem :)
Dzis troszke powspominalismy, opowidalam Wojtusiowi o tym jak sie urodzil, jak wielkim jest naszym szczesciem i jak bardzo go kochamy.
O tym jak zasypiales wtulony w zmeczonego tate po karmieniu :)
O tych malenkich raczkach zacisnietych w piastki, o pierwszej kapieli, o tym jak lezal na moim brzuszku a nasze szczescie nie znalo granic.
O tym jak szybko wyszlismy ze szpitala i jak malo czasu miala babcia na kupienie i przygotowanie tego wszystkiego co niemowlaczek potrzebuje :) Babcia , dziadek i Cez spisali sie na medal :) w jeden dzien mielismy wszystko co potrzeba ( a mialam jedynie lozeczko do zlozenia i posciel wczesniej kupiona)
O tym jak wszyscy razem gniezdzilismy sie na jednym lozku w srodku nocy, kiedy Wojtus z lozeczka po karmieniu spal z nami, zamiast przejsc do naszej sypialni gdzie jest duze wygodne lozko :) wpadlismy na to a raczej mama mi podpowiedziala jakies pol roku pozniej...
O tym jak lezales na pleckach, na brzuszku, jak podnosiles Wojtulku glowke i raczki do zabaweczek lezac na macie :)
Juz wtedy wiedzielismy ze nasz salon odtad bedzie jednym wielki placem zabaw i zmieni swoja funkcje
Pamietam twoj pierszy kroczek zrobiony calkiem samodzielnie bez podporek, zreszta to nie byl kroczek a szalencze krazenie po salonie w kolko przez godzinke, zreszta w prima aprylis :)
Kazdego dnia wywolywales i wywolujesz usmiech na naszej twarzy i lagodzisz dziadkom ich zrazione serduszka.
Pokazalam Ci zdjecia jakim byles malym bobaskiem i to pierwsze zrobione juz w domku, ktore dumny tatus rozsylal do calej rodzinki i znajomych, moje ulubione zreszta w ulubionych spioszkach :)
Patrzac na Ciebie widze tez tego malego biegajacego chlopczyka ktory mowil nieporadnie kilka slow, pamietam twoje "siokoko" "dakoko" o ktorych mowiles z taki przejecie, odpowiednio gestykulujac.
Kochanie chcialabym przez cale zycie miec z Toba tak wspanialy kontakt jak dzis.
Dzisiejsze urodzinki (rodzinna imprezke) przesunelismy na za tydzien bo jeszcze bierzemy antybiotyk i meczy nas okropny kaszel a wkolo nie wesolo, jesli chodzi o choroby...dodatkowo pocieszylam sie ze dobrze zrobilam bo dwie doby nie mielismy pradu, wlasnie calkiem niedawno wlaczyli :)
Ale dmuchanie swieczek bylo :) bo jak inaczej...dmuchanie swieczek z rodzicami i dziadkami ktorzy jak zwykle spelnili marzenie prezentowe swojego wnuczka i podarowali mu pilkarzyki, naszą nowa salonowa ozdobe :)
Tort byl biszkopcikowo-kukurydzianochrupkowy z 5 malymi cukieraczkami m$m.
Dziadek zartowal ze marzeniem Wojusia bylo chyba zjedzenie tych pieciu cukiereczkow bo zaraz po zdmuchnieciu swieczek szybko z torcika zniknely :)a ostatnio podczas choroby slodyczy nie bylo :)
Ja kochanie zycze Ci wszystkiego najpiekniejszego :) milosci, radosci i usmiechu na buzi i zdrowka kotku :)
A Wam dziekuje za zyczenia i mile slowa :) za to ze jestescie :)razem z nami :)