Majowy (przedlużony)weekend prawie juz za nami...
już cały dzień nie będę z rodzicami :)
W góry pojechać mielismy
ale i my i pogoda plany zmieniliśmy.
Chodzilismy na wyprawę rowerową
i pojechalismy na jednodniową wycieczkę tropikową.
Jest takie miejsce nie tak daleko od Berlina
wiec i bardzo blisko(2 godzinki i troszkę) ze Szczecina.
O 6 rano wyjechalismy i prawie sami tam bylismy :)
zalety straszne to swoje miało bo do kolejki na zjazd z rury
wcale sie nie stało :)
Potem koło południa troszke ludzi przybyło
ale i tak fajnie , bo pustawo jak na taką halę było.
Pojechała z nami moja ciocia Ala
i w wodzie ze mną wesoło brykała
i z rury tez zjezdzala, bo mamcia jak zwykle cykora miała-choc potem zjechała.
Ala tak mnie mocno w gorze trzymała
bo troszkę stracha żebym sie nie zachłysnął chyba miała.
A mama jak ze mna zjechała
to tak nas zanurzyła, że potem po okulary nurkowała :)
W wodzie aerobik pani tez prowadzila
mnie, Ale, mamcie do uczestniczenia namowila.
Słonko ładnie świeciło wiec bardzo ciepło było
na leżaczkach sie opalilismy ale większość czasu to w wodzie spędzilismy
więc nieżle sie wymoczylismy :)
I mimo iz czasem strasznie śpiacy byłem
jak nie pływałem to w piasku się bawiłem.
Tak wygladała hala kilkanaście lat temu
A tak wyglada teraz-zmienia sie ku lepszemu :)
Chyba powoli ze zdjeciami przeginamy wiec na wiecej ogladanka do albumu zapraszamy.